25
paźWrocław ma zbyt swobodne podejście do przestrzeni publicznej »
We wtorkowym wydaniu wrocławskiej Gazety Wyborczej ukazał się artykuł pod wiele mówiącym tytułem „Pstrokate kamienice we Wrocławiu. Specjaliści przerażeni”. Od dawna mamy podobne odczucia. Tak zaczyna się list Przemysława Filara i Marka Nowaka (Towarzystwo Upiększania Miasta Wrocławia) do wrocławskiej redakcji Gazety Wyborczej, którego treść publikujemy poniżej.
Jako Towarzystwo Upiększania Miasta Wrocławia daliśmy temu wyraz już w styczniu 2009 roku, składając Prezydentowi Dutkiewiczowi wniosek o opracowanie dokumentu z analizami i rekomendacjami kolorystycznymi. W ten sposób władza lokalna mogła udzielić wsparcia merytorycznego właścicielom budynków, z dodatkowym pozytywnym skutkiem – uzyskania spójności i przewidywalności w decyzjach remontowo-budowlanych. Nie pierwszy raz nasza obywatelska postawa spotkała się z brakiem reakcji.
Wrocław pozbawiony jest myśli estetycznej, ze swobodnym podejściem do przestrzeni publicznej. Brak jest wrażliwości po stronie decydentów, nie mówiąc już o planowym i systematycznym edukowaniu mieszkańców przez magistrat. Bezsilność miejskiego konserwatora zabytków i plastyka miejskiego tym bardziej wskazuje na wagę i niezbędność systemowego podejścia do tego problemu.
Znamy pozytywne przykłady inwestycji miejskich – budynki przy placu Staszica (przemyślana kolorystyka na długiej pierzei), ulicy Krupniczej (wspólna koncepcja wraz z tymi, które nie są własnością gminy), Malarskiej (z wpływem na lepsze zagospodarowanie samej ulicy) czy też przy Norwida (odnowiono nie tylko elewacje, ale również chodniki, zieleń, poprawiono organizację miejsc postojowych). Są to niestety tylko jednostkowe realizacje, które cieszą, ale nie pozwalają uznać, że wszystko, co możliwe, zostało zrobione.
We Wrocławiu jest kilka tysięcy budynków objętych ochroną konserwatorską, kilkaset z ostrzejszym reżimem w formie wpisu do rejestru zabytków, inne – w gminnej ewidencji zabytków. Gmina jest właścicielem 1,5 tys. budynków, a w kolejnych 4 tys. jest współwłaścicielem – przede wszystkim jako członek wspólnoty mieszkaniowej. Mimo tak ogromnego zasobu, każdy z tych budynków jest rozpatrywany indywidualnie, przy braku wspólnej i spójnej koncepcji dla pierzei, zespołu budynków czy całych osiedli, z pozytywnym oddziaływaniem na sąsiedztwo.
Prezydent Dutkiewicz pomija również dobre rozwiązania prawne, nie stosując przepisu umożliwiającego określenie kolorystyki budynków w miejscowych planach zagospodarowania przestrzennego. A przecież jest to minimum, które trzeba stosować. Zaproszenie do współpracy spółdzielni mieszkaniowych i zarządców nieruchomości jest kolejnym i oczywistym etapem w kierunku opracowania i wdrożenia katalogu wzorców malowania budynków lub – w kontekście etapowania prac remontowych – samych parterów czy wnętrz logii.
Realny, a nie medialny, wizerunek Miasta, to dbałość o detale, kreowanie dobrych praktyk, współuczestnictwo urzędników, partnerów społecznych i mieszkańców. Potrzebna jest solidna praca nad estetyką przestrzeni oraz budowanie i utrzymywanie pozytywnych emocji jej odbiorców.
Źródło: Wrocław ma zbyt swobodne podejście do przestrzeni publicznej na Gazeta.pl
Fot. Tomasz Szambelan / Agencja Gazeta
Wrocław ma zbyt swobodne podejście do przestrzeni publicznej,