6
lisRuszyły już prace związane z budową podziemnego parkingu pod placem Nowy Targ, wcześniej, wiosną 2010 roku, wyłoniono w drodze konkursu koncepcję na zagospodarowanie płyty placu, natomiast w dalszym ciągu brakuje pomysłu na zabudowę definiującą jeden z ważniejszych niegdyś skwerów we Wrocławiu.
Ścierają się ze sobą zwolennicy odtworzenia historycznej tkanki z miłośnikami nowoczesności, a tymczasem niszczeją sobie tam spokojnie powojenne budynki i nie zanosi się na to, aby w dającej się przewidzieć przyszłości miały one ustąpić miejsca jakimkolwiek innym realizacjom. Dodatkowo północna pierzeja pozbawiona jest usługowych parterów, utrudniając tym znacznie ożywienie martwego obecnie placu. Czy zatem skazani jesteśmy na białą plamę na mapie Wrocławia, skrzętnie skrywaną przed odwiedzającymi nas gośćmi? Moim zdaniem już teraz, z istniejącą zabudową i skromnym budżetem, jesteśmy w stanie nadać otaczającej architekturze estetyczny, wręcz nowoczesny sznyt. Przeanalizujmy zatem każdy z obecnych budynków.
1. Wschód
Przypomnijmy sobie najpierw pierwotny wygląd pierzei:
Fotografia ze strony dolny.slask.org.pl zamieszczona przez: bonczek/hydroforgroup/
Na fotografii niniejszej dostrzec można szarą fasadę z białymi balkonami i poddaszem. Odnawiając budynek można pójść w tym kierunku, zmieniając jedynie kolor stolarki okiennej:
Jednakże niewielkimi modyfikacjami można nadać budynkowi nowy charakter. Spójrzmy co się stanie, jeśli biel poddasza podkreślimy białą stolarką, charakterystyczne małe kwadratowe okna wtopimy kolorystycznie w tło, zaś część balustrad pomalujemy trzema podstawowymi kolorami:
Nierównomierny rozkład barw rozbija nieco monotonię szeregów balkonów tworząc jednocześnie ciekawą perspektywę w ulicę Piaskową. Inwestując trochę więcej w tę pierzeję możemy odpowiednio więcej z niej uzyskać. Na przykład zmieniając podziały okienne oraz dodając trochę drewna tu i ówdzie:
Nowe dzielenie okien (oczywiście jest to luźna propozycja, do dopracowania) nadaje elewacji trochę nowoczesnego szlifu i porządkuje ją (zwłaszcza symetryczne drzwi balkonowe tworzyły wcześniej lekki chaos z asymetrią pozostałej stolarki). Jednakże proponowałbym pójść jeszcze dalej i zamurować ażurowe balustrady na poddaszu. Zyskujemy dzięki temu klarowną, niczym nie zakłóconą prostą bryłę. Ponadto warto rozbić sporą szerokość budynku elementami pionowymi poprzez połączenie optyczne okien balkonowych w pasy ciągnące się przez całą wysokość fasady:
2. Zachód
Na tej stronie placu również mieliśmy niegdyś do czynienia z szarą elewacją, bielą na balkonach i poddaszu oraz ceglanymi kominami i ciekawymi szyldami nad witrynami:
Fotografia ze strony dolny.slask.org.pl zamieszczona przez: bonczek/hydroforgroup/
Co oczywiście możemy odtworzyć:
Jednakże i w tym przypadku warto byłoby wprowadzić drobne, kolorystyczne zmiany:
lub trochę większe – materiałowe:
Także i w tej pierzei zmiana podziałów okiennych wpłynęłaby pozytywnie na jej prezencję.
3. Północ
W tej części placu mamy więcej problemów, bowiem do miernej obecnie estetyki dochodzi jeszcze ułomność funkcjonalna w postaci braku usług w parterze. Pierwotna koncepcja zakładała owe usługi nie tylko od strony Nowego targu, ale również ulicy Piaskowej, lecz w realizacji z tego zrezygnowano:
Fotografia ze strony dolny.slask.org.pl zamieszczona przez: bonczek/hydroforgroup/
Pojawiały się pomysły odkupienia od lokatorów parteru ich mieszkań na potrzeby przedsiębiorców, jednakże i tutaj pojawia się problem: budynek jest podpiwniczony, a parter wznosi się ponad poziom gruntu. Czy można zatem jakoś poprawić tę istotną niedogodność? Oczywiście:
Wariant 1 optymistyczny: wszyscy mieszkańcy parteru zgadzają się na odsprzedaż swych lokali. Wówczas wystarczy dostawić do budynku pawilony od strony placu jak i ulicy. Dzięki pawilonom zyskalibyśmy lokale z wejściem na poziomie gruntu (jedynie część podłogi byłaby usytuowana wyżej).
Wariant 2 realistyczny: lokatorzy nie chcą sprzedać mieszkań. Wówczas mamy do dyspozycji jedynie tunele (już bez problemu dwupoziomowej posadzki), które również warto zabudować wystającymi z lica fasady pawilonami. Pomiędzy owymi pawilonami proponuję zainstalowanie rusztowania z roślinnością pnącą. Utworzyłyby się w ten sposób zaciszne ogrody dla mieszkańców parteru.
Wracając do samego budynku spójrzmy najpierw na fotografię z początku jego istnienia:
Fotografia ze strony dolny.slask.org.pl zamieszczona przez: bonczek/hydroforgroup/
Dostrzec na niej możemy między innymi ciemne fragmenty stropu oddzielające portfenetry od umieszczonych pod nimi okien. Jasna stolarka utrudnia odkrycie przyczyny takiego rozwiązania, zatem sprawdźmy co podpowie ciemna:
W przypadku tej pierzei postulowałbym powrót do pierwotnej koncepcji z drobnymi modyfikacjami:
- biała elewacja zamiast szarej,
- przedłużenie optyczne okien z ostatniego piętra do krawędzi dachu, w celu rozbicia monotonnej linii attyki i poprawienia proporcji,
- ciemna stolarka okienna (o zmienionych podziałach w portfenetrach co jeszcze lepiej połączyłoby optycznie okna z sąsiednich kondygnacji),
- akcenty kolorystyczne w loggiach (ważny szczegół: kolorem można pokryć jedynie ścianę okienną oraz balustradę od strony zewnętrznej – boczne ściany wnęki winny pozostać białe),
- dodatkowo warto zastosować mały element dekoracyjny w postaci dwukolorowego malowania kwadratowych okien (ciemna ościeżnica, białe skrzydło).
O potencjale fasady niech świadczy różnorodność jej możliwych modyfikacji:
Oczywiście również i po tej stronie placu szlachetniejsze materiały podnoszą walory estetyczne:
Skoro już jesteśmy przy północnej części Nowego Targu chciałbym poruszyć temat braku pierzei po zachodniej stronie ulicy Piaskowej.
W przyziemiu problem rozwiązują dobudowane pawilony, zaś nad nimi proponuję zainstalowanie rusztowania z siatką i podświetlanymi wnękami. Siatkę zajęłyby rośliny pnące, zaś we wnękach można eksponować np. rzeźby lub wykorzystać je do doświetlania mieszkań sąsiadujących z pnączem. Taka zielona bariera wyciszyłaby podwórka i stworzyła korzystny mikroklimat. Przy okazji chciałbym zwrócić uwagę na jeden szczegół samych budynków. Mianowicie dobrym zabiegiem byłoby poszerzenie optyczne okien na ścianie szczytowej. Niwelujemy tym wówczas wrażenie, że budynek odwraca się od ulicy – ściana nie jest pusta, coś się na niej dzieje.
Powodzenie ewentualnej modernizacji zależy oczywiście od dbałości o szczegóły, zatem:
- Nie można zapomnieć o wymianie stolarki, bowiem obecne przypadkowe podziały okienne zniweczą efekt nawet najlepszego materiałowo remontu.
- Sam remont wiązałby się zapewne z poprawą izolacyjności termicznej budynków, a to z kolei implikuje w większości przypadków użycie płyt styropianowych. I tutaj pojawia się szansa na wzbogacenie tektoniki elewacji – wystarczyłoby zastosować cieńszy materiał izolacyjny w miejscach podkreślonych ciemną barwą.
- Kolejną istotną rzeczą jest konsekwencja w stosowaniu kolorów. Jeśli zechcemy ułagodzić plac pastelami wyjdzie z tego wszystkiego mdłe blokowisko. Modernizm najlepiej czuje się w barwach neutralnych (biel, popiel, czerń) wzbogaconych akcentami w intensywnej barwie lub naturalnymi kolorami zastosowanych tworzyw (wyjątki tylko potwierdzają regułę).
Naturalnie przedstawione propozycje nie wyczerpują zapasu pomysłów na zabudowę Nowego Targu. Dysponując odpowiednio dużym budżetem można dokonać znacznie więcej, jak choćby pomyśleć o ochronie przeciwsłonecznej mieszkań (markizy, żaluzje fasadowe, rolety zewnętrzne, etc.). W niniejszym wywodzie starałem się przedstawić głównie koncepcje realne ekonomicznie. Mam nadzieję, że udało mi się również udowodnić, że najlepszą metodą remontu powojennej architektury jest albo przywrócenie oryginalnej estetyki (zgodnej z pierwotnym projektem), albo przebudowa w duchu modernizmu z zastosowaniem prostych środków wyrazu. Wszak z bloku nie zrobimy baroku.
Poniżej prezentujemy wizualizacje placu stworzone w oparciu o materiały z pracowni Roman Rutkowski Architekci:
© Marcin Papka 2010-2013
Plac Nowy Targ według TUMW,
Przestrzeń samego placu już jest zaprojektowana: http://www.architeon.pl/index.php/wiadomosci/projekty/396-i-nagroda-w-konkursie-na-zagospodarowanie-placu-nowy-targ-we-wrocawiu-roman-rutkowski-architekci.html
Bardzo ciekawa i szczegółowa analiza. Jednak uważam że powinna być uzupełniona o propozycje zagospodarowania przestrzeni placu: materiały, roślinność, oświetlenia, woda… bo tylko traktując plac i otaczajcie go budynki jako całość możemy mówić o sukcesie takiego przedsięwzięcia.
Z drugiej strony ograniczenia jakie daje klimat, oswietlenie, zanieczyszczenia w doborze roślinności może w znacznym stopniu zmniejszyć ilość rozpatrywanych opcji rewitalizacji budynków.
Gorąco pozdrawiam
Świetne są te propozycje.
Pokazują jaki olbrzymi potencjał tkwi w tych wydawałoby się prostych, szarych bloczkach!
W zwycieskiej pracy konkursowej pierzeja polnocna otrzymala dodatkowy pawilon handlowy – gleboki na 5 m i dlugi i na cala szerokosc placu, nie zacieniajacy mieszkan wysokiego parteru sasiadujacego budynku, a wrecz robiacego im dobrze poprzez oddzielenie ich od (czasami) ruchliwego placu. Pawilon ten, niewymagany w warunkach konkursu, byl wartoscia dodatkowa zawarta w projekcie. Jego realizajca stoi pod duzym znakiem zapytania, dlatego wszelkie propozycje aktywizujace funkcjonalnie te pierzeje sa godne uwagi. Uslugi w parterze to podstawa dzialania placu.
brakuje mi tu dogłębnej analizy kontekstu, powiązań społecznych i semiotycznych przede wszystkim, badań relacji z otoczeniem, bo ta zabudowa ciągnie się przecież przez całą prawie Nożowniczą; takich analiz niestety architekci w Polsce nie robią, we Wro tym bardziej – wielka szkoda, opierają się wciąż (jeśli w ogóle) na ilościowych badaniach socjologicznych; zwycięski projekt na plac pokazuje, że wielopłaszczyznowa analiza kontekstu jest obca jego autorowi i potrafi skupić się tylko na materii, kubaturze i powierzchni; nic dziwnego, skoro wydział tego właśnie uczy; nie można bawić się w wizualki na kompie tylko na jednej elewacji, bez ujęcia tego w szerszej perspektywie całej ulicy; to pogłębia błąd, który zrobił UM: projekt placu bez choćby wskazówek dla jego otoczenia, jak to mówią „obudowy” czyli architektury – plac sobie, budynki sobie, to chore; i bawimy się teraz w ocenę budynku i to tylko fasady, jakby to była gadka na przedmiocie szkolnym „plastyka”; a gdzie reszta ulicy? też mondrianki założymy? albo drewienko, by było bardzie natur i bardziej eko? albo „made in black” bo to takie chwytliwe? ech, szkoda gadać.
Ja rozumiem to w ten sposób, że Nowy Targ jest soczewką, która skupia w sobie wszystkie problemy tzw. „bloków na starym mieście”. Nożownicza czy Kotlarska wymaga podobnego podejścia, dlatego zaprezentowany tutaj pomysł uważam za wartościowy.
Najważniejsze, aby nie dopuścić do trywializacji tej architektury, aby nie pojawiły się na elewacji skośne daszki, słoneczka, chmurki, aby uniknąć różu czy koloru brzoskwiniowego. Należy oddać cześć twórcom powojennego Nowego Targu i z szacunkiem odświeżyć ten projekt.
Wskazana byłaby pomoc miasta, ale czy jest podstawa prawna, na której może ta pomoc zaistnieć?
to raczej miasto potrzebuje pomocy, bo najwyraźniej jest niewydolne – „miasto” czyli UM, administracja publiczna; pytanie, czy tak definiowane „miasto” uważa, że potrzebuje pomocy – śmiem twierdzić, że tak nie uważa
Gazeta.pl i UM o naszej propozycji:
1. http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,49744,8658777,Modernistyczny_makijaz___bloki_na_Nowym_Targu_jak.html
2. http://wroclaw.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,8670841,Co_dalej_z_Nowym_Targiem__Wciaz_nie_wiadomo.html
Replay do znudzenia, ale widać trzeba i to rozwlekle, cierpliwi przeczytają: tę zabudowę trzeba ujmować szerzej, „dłużej”, bo ciągnie się przez Nożowniczą. Jak na razie mowa jest niestety tylko o placu. Docenienie i wyjaśnienie tej trudnej w rozumieniu zabudowy powinno bazować na przypomnieniu, że zakres tej powojennej odbudowy była szerszy – m.in. tak podkreślimy jej wartość. Nożownicza, Szewska, Nankiera to ulice z moderną – to nie są spektakularne dzieła, ale interesujące, z potencjałem, nie są podłe, jak opisują internauci. Są warte zachowania, odnowy, odkrycia ich trudnego uroku. Nietrudno jest nam, architektom, wyobrazić sobie, jak świetnie mogłyby funkcjonować i wyglądać (razem!), ale nie wszyscy to potrafią, dlatego takie sztuczki kolorystyczne są bardzo potrzebne – szacunek dla autora! Nawet laicy projektowi wiedzą, co można „fajnego” z nimi zrobić, sprawdzałam to ze studentami antropologii. Po tych płaskich analizach powinna jednak nastąpić pilnie analiza w przestrzeni – wyzwanie dla nas, ktoś musi to zrobić, zespołowo. Na razie architektura jest tylko przedmiotem „zabawy w kolory i tekstury”. Trzeba spytać, czy odtwarzamy zamysł projektanta, czy modernizujemy zniszczoną formę wg współczesnych trendów (które kiedyś miną – pamiętajmy!) – to jest też główny problem konserwatorski. Mimo że te budynki nie są objęte ochroną WKZ, to tak trzeba je analizować, dopiero potem projektować wg przyjętych ustaleń, bo w tym musi być system, porządek, a nie spontan. Jest z resztą gotowa niejedna (nieformalna-u pasjonatów) analiza miasta pod kątem zabudowy post-war-moderny, więc Nowy Targ powinien być ujmowany w tym kontekście, a nie w oderwaniu, jakby był satelitą Rynku – bo tak jest oceniany przez tych, którzy postulują odtworzenie kamieniczek. Tych postulatów nie można lekceważyć, wynikają ze stabilnych tęsknot, ale nie znaczy, że Miasto ma postępować według nich. Powinno jednak brać z nich lekcję – to jest cenna wiedza, za czym tęsknią ludzie, za jakim „marzeniem miasta”, mamy badania na ten temat. Reasumując: patrzmy na NT w kontekście całego obszaru, całej Nożowniczej – tak, jak zostało to zaprojektowane i wybudowane. Czarna elewacja na NT? Super (!), ale czy zgodzimy się na to, że identyczne budynki dalej na Nożowniczej inny podmiot zaaplikuje im kisielowy róż? Modernizacja fasadowa (tylko skórka) i punktowa (tylko na placu) to złe rozwiązanie. Plac jest elementem całości, w której są tez ulice, nie można go odrywać, szanujmy urbanistykę. Infrastruktura na nowym placu – to za mało, żadna przestrzeń publiczna nie zmieni się diametralnie in plus tylko dlatego, że ktoś doda pawilony (gastronomizacja:), usunie auta na rzecz rowerów (roweryzacja) lub postawi ozdobne obiekty (estetyzacja). Tym bardziej, że środowisko UWR jako ważny podmiot jest pominięte. Brak w tym aspektów społecznych i kulturowych, semiotycznych – dowodzą ich właśnie przestrzenne marzenia o XIX wieku, ale są też inne. Tylko komplementarne działania przynoszą dobry efekt. Wiemy, jakie one powinny być – na NT takich ruchów nie będzie, bo władze nie przeprowadzają w ten sposób rewitalizacji – ograniczają się do rewitalizacji budowlanej, z resztą na takie cele płyną unijne pieniądze. CIRS próbuje rewitalizacji społecznej, ale do tego trzeba czasu i dodatkowych działań, których brak. Zatem póki co – aktywizacja i animacja – pozostaje to w gestii nas, mieszkańców, działaczy, uczonych, firm, więc do roboty.
^^ Jasne! Tutaj http://tumw.pl/?p=927 piszemy we wstępie:
„Liczymy, że będzie to początek debaty nad estetyką wszystkich powojennych bloków ulokowanych nie tylko na Starym Mieście, ale również w sąsiednich dzielnicach.” Zgadzamy się, że estetyka to nie wszystko w tym przypadku, ale może być ona katalizatorem zmian przestrzeni wokół tych bloków.
Mamy nadzieję, że precyzyjny i respektujący oryginalne założenia architektoniczne remont nawet tylko jednego bloku – tzw. „remont wzorcowy” ma szanse być kostką domina, która uruchomi reakcję łańcuchową.
Ładne i estetyczne są propozycje autora.Jednakże uważam, iż nonszalancko idą w poprzek pierwotnym zamysłom. Groźne są określenia twórcy:”niewielkie zmiany”, „drobne modyfikacje”, itp. W dodatku dziwniew prasie wizualizacje te zostały określone jako z szacunkiem odnoszące się do praw autorskich. Przecież większość z tych projektów zakłada diametralną zmianę charakteru tej zabudowy. Należy najpierw dokładnie przyjrzeć się rozwiązaniom plastycznym, zaanalizować projekty, a nie ściągnąć z hydrala jedną fotkę i według niej komentować dzieło. Żeby nie być gołosłownym. Autor proponuje „poszerzenie optyczne okien na ścianie szczytowej”, według niego bowiem bez tego „ściana jest pusta”, więc nic się na niej nie dzieje. Jednakże proszę popatrzeć choćby na zamieszczone tu archiwalne zdjęcie, które pokazuje,że tak skromnie zaomponowana elewacja była przeciwwagą dla elewacji od strony Nowego Targu,na których jakby powiedział autor liftingu „dużo się dzieje”. Działanie takie paradoksalnie zmierza do tego, czego „liftinger” chciał uniknąć, mianowicie robienia z bloku baroku – takie dokładanie do modernistycznej bryły kolejnych elementów kojarzy mi się tylko z barokowym właśnie horror vacui (strach przed pustym miejscem)!
Nie mówię, że powinniśmy poprzestać na dostłownym odtorzeniu tego co zrealizowano. Faktycznie bowiem może być to za mało. Spojrzyjmy jednak do projektów. Sprawdźmy jaka miała być kolorystyka. Następnie z szacunkiem do tej architektury to zrealizujmy. Jest to bowiem dzieło autorskie, które podlega polskiemu prawu! Nie wyobrażam sobie, aby np. ktoś proponował zmianę słów piosenek Jeremiego Przybory, uważając że pewne zwroty są przestarzałe i jeszcze podkreślał, że zrobił to z szacunkiem do dzieła!!!
Umówmy się i rozróżniajmy: magistrat – to Urząd Miejski tj. urzędnicy razem z prezydentami, Miasto – to my, mieszkańcy. Mówiąc „miasto” w rozumieniu „magistrat”, ugruntowujemy pogląd – niestety dominujący wśród większości urzędników – „że państwo to ja”… A wszak nie o take Polske walczylim!
@Chrivrat – Kilku z nas było parę dni temu na spotkaniu z Włodzimierzem Czerechowskim, jednym z twórców zabudowy na placu NT. On stoi na stanowisku, że bloki te można by zmodernizować nawet odważniej od oryginalnych założeń, wręcz rewolucyjnie, bo technika poszła naprzód i czasy są inne.
Wspomniał, że plac NT miał mieć więcej koloru, ale stonowanego (pierwowzorem jest blok na rogu Szewskiej i Nożowniczej) oraz elewacje miały mieć charakter bardziej pasmowy – efekt okien taśmowych, podobnie jak w niektórych blokach przy Nożowniczej.
Pan Czerechowski cieszył się, że ktoś w ogóle eksperymentuje w tym temacie i myśli o kompleksowej rewitalizacji.
Tak się skałda,że byłem na tym spotkaniu również. Po pierwsze pan Czerechowski nie wypowiedział się jawnie na temat tych konkretnie projektów. Autorzy podczas spotkania jakby zza pazuchy „wyciągnęli” wizualizacje i zapytali, co o tym Autor sądzi. Autor zaś jawnie unikał bezpośredniej wypowiedzi. A mówił ogólnie o radykalnych środkach i faktycznie o modernizacji idącej nawet nie z duchem dzisiejszych czasów, ale nawet wybiegających w przyszłość. Jednakże pan Czerechowski nie jest jedynym autorem tej zabudowy. Poza tym architekci przyzwyczaili się już, że praw autorskich się nie respektuje, więc już z tym nie walczą.
Rozmowa z panem Czerechowskim, skądinąd bardzo interesująca, nie zwalnia projektantów z przestrzegania praw autorskich i szacunku do zastanej architektury. Dla mnie więc nie jest to usprawiedliwienie.
Uważam, że powinny być obrana jedna z dwóch dróg:
1/ Albo remontujemy NT z szacunkiem do tej architektury, akceptując ją taką jaką jest.
2/ Albo wyburzamy i wznosimy coś nowego – czy to będzie totalna zmiana, czy nie daj Boże, pseudośreniowieczny Ryneczek rodem z Disneylandu, czy zabudowa nawiązująca luźno do starej to już kwestia wyboru.
Ale nie róbmy coś pomiędzy. Modernizację z szacunkiem, która nie jest modernizacją z szacunkiem. Proszę pomyśleć. Po takiej zmianie, kto będzie autorem budynków. Pan Czerechowski czy nowy projektant. Tak się stało z audytorium Instytutu Matematyki. Jak ja mogę teraz opowiadać komuś, że to jest projekt K. i M. Barskich, jak tego pudła, którym stał się ten obiekt, powinien powstydzić się student pierwszego roku architektury!!!!
Najważniejsze to myśleć realnie. Na razie na wyburzenia nie ma szans, a te projekty respektują oryginalne założenia a nawet wybiegają w przyszłość – wystarczy popatrzeć na współczesne (a dla nas wciąż przyszłościowe) realizacje w Europie Zachodniej(!). Możemy oddać hołd tej architekturze na naszym podwórku, ale nie zamykajmy się na drobne zmiany w ramach pewnej spójnej i tradycyjnej, modernistycznej koncepcji. Porównywanie tych projektów do rabunkowej przebudowy audytorium IM jest nietaktem.
Wprawdzie dużo już czasu minęło od wpisu Krzyśka, ale jednak… DO tych dwóch opcji dodałabym jednak trzecią, która jest często realizowana, NIE TYLKO ze złym skutkiem – zmianę istniejącego budynku, czyli przebudowę, tzw. modernizację. Czasem to wcale nie jest modernizacja, lecz uwstecznienie, ale w sensie technicznym zawsze powinno to być unowocześnienie, stąd termin „modernizacja”. Krzysztof uznajesz to rozwiązanie za „coś pomiędzy” – owszem, tak jest, lecz nie widzę w tym nic złego. Kultura, również kultura architektoniczna, nie sprowadza się (i nie powinna sprowadzać) do wyboru między czarnym i białym, są też kolory, nie tylko szarości. Praktyka i doświadczenia wielu państw wskazują, że mieszkańcy miast preferują kolorystykę odważną, ale nie zawsze u nas, to jest dość łatwe do wyjaśnienia argumentami kulturowymi, jak zawsze polemicznymi, ale nie tutaj miejsce na to. W każdym razie znamy wiele przykładów bardzo pozytywnych przemian i uzupełnień dawnej, rónież XX-wiecznej architektury. Architektura i miasto nie są organizmami skostniałymi, to dobrze, że są poligonem doświadczeń poszczególnych epok. Z tych samych powodów do katedr gotyckich dodawano barokowe kaplice – dziś nie rażą w oczy, prawda? Wiele budowli barokowych i gotyckich zostało zakrytych nawarstwieniami późniejszymi i historia to oswoiła, tak po prostu dzieje się w kulturze, nie tylko materialnej, architektonicznej, ale także literackiej, artystycznej. To swoiste palimpsesty kulturowe i nie należy ich unikać, bo są kwintesencją historii i przyszłości. Na spotkaniu z Czerechowskim byłam również i przychylam się do stanowiska Krzysztofa – uznanie, że Cz. otwarcie przyzwolił na przedstawioną modernizację jest wielkim nadużyciem – wypowiedzi Cz.były niejasne, ciche, większość z nas nie wiedziała, o czym mówi, bo nie było go słychać – rozmowa toczyła się między Agatą a Nim. Tak bywa, gdy prowadzący rozmowę siada obok:) Jednak pamiętam doskonale jego reakcję na przedstawione modernizacje, bo sama namawiałam Wojtka i Przemka/TUMW by je pokazali. Ciekawiła mnie jego potencjalna reakcja. Była ona bardzo zdawkowa, nie ma żądnego uzasadnienia, aby traktować ją jako deklarację i przyzwolenie na takie zmiany. Ponadto stanowisko projektantów nie uważam za jedyne, które powinno mieć tutaj znaczenie. Osobiście uważam, że w 99% moderna zyskałaby na „urodzie” i szlachetności, gdyby była BIAŁA, ale to moje osobiste stanowisko nie ma znaczenia: jest stanowisko MKZ i to ta osoba jest powołana do edycji opinii i decyzji również na ten temat, nawet jeśli te budynki nie są zabytkami. Są bowiem określone reguły renowacji budynków i dóbr kultury architektonicznej. Jednak zdecydowanie byłabym za rozpatrywaniem dwóch podstawowych opcji: odtworzenie stanu pierwotnego zgodnego z niezrealizowanymi zamierzeniami projektantów albo modernizacja czyli wprowadzenie nowej jakości do tej starej o stworzenie nowych wartości. Wyburzanie uważam w 99% przypadków za zwykły bezmyślny wandalizm. Reasumując, Krzysztof, nawołuję do łagodności i otwartości na nakładanie się epok i kultur:) Wojtek, zgadzam się, porównanie do IM jest nietrafione. Rozumiem jednak obawy Krzysztofa, ale nie dajmy się Kriss im zniewolić:) Uwielbiam zabudowę NT, tę ciągnącą się przez całą Nożowniczą, podobnie Nankiera aż do Kuźniczej – te budynki są moim zdaniem piękne, ale widzę je jako białe, cudownie białe, jak Savoy. Biała moderna, ewentualnie biało-czarna moderna, to powrót do op-artu, stylistyki, która jest obecnie na topie i praktycznie zawsze będzie, a wtedy, w l.60. wyznaczała myślenie graficzne. Tak samo widzę – na biało – Scharouna PIP-u (jest koszmarnie kremowy, brrrr), a także plac z koniem, kompletnie spieprzony tym pseudoneo-barokowym rysunkiem zieleńczyka, tymi dodatkami na elewacjach, podczas gdy cały plac ma obudowę modernistyczną, byłby przepięknym przykładem op-artowego placu… Ech, pomarzyć zawsze można… No dobra, jak zwykle za dużo napisałam, trudno, ciao!:)
Ja uważam, że zabudowa tego placu nie jest na tyle wartościową architekturą, by za wszelką cenę ją ratować. Koncepcja kolorystyczna jest ciekawa, można by tak ten nieszczęsny wrzód na miejskiej tkance pomalować, do czasu zanim te paździerzowo-tekturowe domki nie pójdą do rozbiórki. Bo musimy wziąć pod uwagę, że Nowy Targ, to nic innego, jak najprostsza zabudowa mieszkaniowa, te bloki nie mają żadnych zachwycających rozwiązań konstrukcyjnych (vide Trzonolinowiec – to jest inżynieryjne arcydzieło, jedyne takie w Polsce!), ani urbanistycznych (bo to po prostu mieszkaniówka wpisana w siatkę ulic miasta średniowiecznego…). Do tego wszystkiego to są budynki z lat, kiedy brakowało materiałów, więc są wykonane byle jak.
Przebudowa Nowego Targu to niesamowita okazja stworzenia czegoś więcej, można ogłosić międzynarodowy konkurs, możemy mieć piękny kawałek miasta o ciekawej architekturze, a nie osiedle, które równie dobrze mogłoby powstać na Kuźnikach.
Ponadto proponowałbym przebudowę kwartału Szewska-Kotlarska-Krowia-Wita Stwosza , gdzie można by urządzić elegancki pasaż handlowy, coś w stylu Emmanuela II w Mediolanie -> http://www.mapa.biz.pl/hotel/14877_town-house-8.htm , po skosie, między rogiem Wita Stwosza/Szewskiej a narożnikiem pd-zach. Nowego Targu. W ten sposób zyskujemy też uproszczoną drogę bezpośrednio z Rynku do Nowego Targu, a połączenie* tych dwóch placów to pierwszy krok, aby Nowy Targ wrócił do miasta, a przestał być osiedlowym skwerkiem.
*Aby poprawić dostępność komunikacyjną Nowego Targu możnaby też przenieść przystanek tramwajowy spod Hali Targowej w stronę placu, np. w jego północnym narożniku 🙂
Swój komentarz odnośnie przebudowy Nowego Targu umieściłem już na znakomitej stronie „Odkrywamy Wrocław” (www.tuwroclaw.com) prowadzonej przez pana Wojciecha Prastowskiego. Tu pozwolę sobie go powtórzyć:
Moim zdaniem tę nieudaną architekturę Nowego Targu i okolic należy wyburzyć a na jej miejscu odtworzyć przedwojenną zabudowę. Przesłanki:
1. Przedwojenny Wrocław miał w centrum trzy piękne place: Rynek, Plac Solny i właśnie Nowy Targ. I do tych historycznych, trzech pięknych placów należy powrócić.
2. O klasie architektury świadczy nie tylko to jak dany budynek wygląda jako budynek ale także i to, jak komponuje się z otoczeniem. Otóż te bloki z lat 60-tych nijak nie komponują się z otoczeniem. Nawet jak się je pomaluje. Moim zdaniem to kompletna porażka. I nie zgadzam się z opiniami o jakoby wielkiej wartości tej zabudowy. Proszę chociażby przejrzeć renomowane przewodniki po Wrocławiu: niemieckie, angielskie czy francuskie. Nikt tam sie nie rozpływa nad pięknem i nowoczesnością Nowego Targu. I nie sądzę by tak się stało po ich renowacji.
3. Mieszanie nowoczesnej architektury z zabytkową wymaga od architektów absolutnego mistrzostwa i – niestety – często kończy sie klęską. Stara zabudowa to wynik przemyśleń i umiejętności wielu pokoleń architektów i rzemieślników, ich prób i błedów, i nieustannego poprawiania aż do osiągnięcia tego wspaniałego efektu, który dziś znamy. Do grzebania przy czymś takim należy więc podchodzić z niezwykłą ostrożnością. Dlatego obszar Starego Miasta zakreślony ulicami Kazimierza Wielkiego, Grodzką i Piaskową powinien podlegać specjalnej ochronie i odbudowywać tam należy wszystko co się da nawet, jeśliby wiązało się to dziś z wyburzaniem „pięknej” socjalistycznej architektury.
4. We Wrocławiu jest dość miejsca na eksperymenty. Choćby taki plac Społeczny, Gądów, Kozanów, itp. Swoją drogą, gdyby dzisiejsze budynki Nowego Targu umieszczono gdzieś na Zakrzowie czy innych Popowicach wśród podobnych prostych i nieskomplikowanych pudełek to wówczas rzeczywiście można by w takim projekcie doszukiwać się jakiś zalet. Ale nie na Starym Mieście!
5. Niski standard mieszkań. Mieszkania w tych budynkach to po prostu klitki, pod względem metrażu nie spełniające elementarnych norm przyzwoitości. Nie ma też tam miejsca na lokale usługowe.
6. Odbudowę wyobrażam sobie w ten sposób, że odtwarza się tylko fasady, natomiast same budynki zawierają nowoczesne mieszkania i lokale usługowe. To nie musi być dosłowna rekonstrukcja – tak zresztą zrobiono na Rynku i źle to nie wygląda.
Niestety, faktem jest też, że od strony prawnej będzie to niezmiernie trudne do przeprowadzenia. O wyrzucaniu mieszkańców nie ma mowy. Być może rozwiązaniem byłoby zaproponowanie obecnym mieszkańcom większych i nowoczesnych mieszkań w jakieś spokojnej dzielnicy miasta? Albo równoważne temu solidne odszkodowania? Albo w końcu prawo do zamieszkania w nowo odbudowanych kamienicach? Będzie to niewątpliwie kosztowne, ale przy zachowaniu niezbędnej przy tym elastyczności sądzę, że można dojść do jakiegoś consensusu. Zyskamy na tym wszyscy.